W języku polskim przyimek dynamiczny do używany jest wtedy, kiedy wybieramy się do jakiegoś kraju, miasta, budynku, osoby. Przyimek na używany jest wtedy, gdy mówimy o regionie, placu, miejscu otwartym, wyspie i celu naszej wizyty / wydarzeniu. Przyimek na używany jest też w połączeniu z pocztą (idę na pocztę), z dworcem (idę na dworzec), z lotniskiem (jadę na lotnisko) i z uniwersytetem (idę na uniwersytet), mimo, że nie są to dziś miejsca otwarte.
Chodzimy:
- do kawiarni (budynek) na kawę (cel)
- do kina (budynek) na film (cel)
- do lekarza (osoba) na badanie (cel)
- na stadion (miejsce otwarte) na mecz (cel)
Jeździmy:
- do Paryża (miasto) na wycieczkę (cel)
- do Hiszpanii (kraj) na wakacje (cel)
- na wakacje (cel) na Maltę (wyspa)
- do Polski (kraj) na Mazury (region Polski)
- na Mazury (region Polski) na urlop (cel)
W przeszłości niektóre kraje nie były krajami samodzielnymi, dlatego przyjęło się traktować je jako regiony. Dziś kraje te są niezależne, wypadałoby zatem używać przyimka do. Niestety przyzwyczajenie językowe sprawiło, że nadal używamy przyimka na.
Mówimy:
- na Węgry
- na Białoruś
- na Litwę
- na Łotwę
- na Słowację
ĆWICZENIE:
bob
a co z Estonią?
redakcjapnw
Jeździmy do Estonii 🙂
Jacek
To wytłumaczenie nic nie tłumaczy bo nie wyjaśnia dlaczego nie jedziemy na Prowansję, na Turyngię, na Skanię czy na Saksonię, ale jedziemy na Morawy, na Pomorze, na Śląsk, czy na Słowację, a wszystko to są ‘regiony’.
Moja teoria jest taka, że w stosowaniu ‘na’ w ‘jedziemy na’ w zastosowaniu do obecnych krajów takich jak Węgry, Białoruś, Ukraina, Litwa, Łotwa, czy Słowacja, odbija się historia tych ziem,które kiedyś albo były częścią Rzeczpospolitej lub też z którymi tworzyliśmy przez lata bliskie partnerstwo. Ale tu od razu napotykamy na trudność bo ‘jedziemy do Wielkopolski i do Małopolski’, a są to od zawsze części Królestwa Polskiego. Z drugiej strony jedziemy ‘na Mazowsze’ niewątpliwie geograficznie region Polski ale tak naprawdę Mazowsze zawsze formalnie było najpierw niezależne od Korony, potem jej lennem i dopiero chyba w 17 wieku na dobre włączone do Królestwa,
Mimo wszystko coś musi być na rzeczy z tą teorią, to znaczy uważam że użytkownicy rodzimi języka polskiego czują, że ‘na’ jest pewnego rodzaju językowym szowinizmem historycznym, którego na ogół nie zauważamy i uważamy za niewinny, ale w sytuacji dramatycznej powracamy do pełnej formy upodmiotowującej dane państwo – wystarczy tu przypomnieć jak szybko nastąpiła zmiana i jak bezboleśnie Polacy przeszli z ‘na’ na ‘w’ po agresji post-sowieckiej Rosji na Ukrainę.
Antek
Mów za siebie – ja dalej mówię “na Ukrainę” i to bynajmniej nie jakaś demonstracja polityczna tylko przyzwyczajenie i wartość estetyczna.
Podobnie nigdy nie powiem “gościni” chociaż nie mam nic przeciw feminatywom. Po prostu brzmi mi to strasznie, moja wersja języka polskiego takiego słowa nie ma i już.
Zapewne moje dzieci a już napewno wnuki będą używać obu powyższych form, niemniej ja pozostanę przy swojej wersji 🙂
Lala
Super, wszystko dobrze 😃👍